Spis treści
W czasach gdy sprzedaż w ogromnym stopniu przenosi się do internetu, opisy produktów zyskują na znaczeniu. Owe teksty mają zastąpić przemiłą panią czy pana, którzy udzielą Ci koniecznego info na dany temat w sklepie i sprawią, że pójdziesz do kasy z pieśnią na ustach. Język korzyści – to jest to, co do człowieka trafia. Tymczasem łatwo jest o pewne zwroty, które wydają się adekwatne, ale jednak nie działają. Poznaj 3 typy słów i zwrotów których należy unikać
Może i taki jest, ale nie ustanawiaj tego trzonem tekstu. To ogólniki które nie schwycą niczyjej uwagi – wszak każdy tak może opisać produkt. Już ponad 100 lat temu mistrz reklamy i copywritingu Claude Hopkins podkreślał, że opis/reklama nie ma za zadanie wrzeszczeć „Kup bo tak” tylko obiecywać ludziom przysługę. Warto się skupić na konkretnych potrzebach, na które owa rzecz może być odpowiedzią. Przykładowo – tarka do warzyw. Co można napisać, o tarce? Ściera się na niej jak marzenie? 😉 Też, ale przyjrzyj się temu produktowi.
Przedstaw, że jest wyposażona w chwytak do warzyw, który sprawia, że nie ma już ryzyka skaleczenia się. Gumowe nóżki które zabezpieczają przed przesuwaniem się, dzięki czemu użytkownik upora się z zadaniem szybko, sprawnie i bez nerwów. Naszkicuj, że jest trwała(materiały etc) i że mimo intensywnego użytkowania posłuży długi czas. Wspomniany w tym akapicie C. Hopkins naciskał „Od początku do końca proponuj oddanie usługi klientowi”.
Musisz to mieć! Każdy powinien to kupić! Kupuj tylko nasze produkty.
A nieprawda, nic nie muszę. Nie wiem jak Wy, ale nawet ja, człowiek usposobienia nadzwyczaj spokojnego, w odpowiedzi na taki komunikat włączam tryb „przekora”. Nie mam zamiaru zostawiać z trudem zarobionych złotówek, bo mi każecie, a do tego nie dajecie konkretów. Co muszę i powinnam decyduję ja(no dobra, nie zawsze, ale wiecie o co mi chodzi). Co więcej taki zapis przekazuje czystą intencję sprzedażową, bez jakiejkolwiek otoczki. Myślicie, że ryba z wielką ochotą złapie za goły, dobrze wyeksponowany haczyk? 😉
Najlepszy w swoim rodzaju! Najwyższa jakość! Najwspanialszy!
Już mdli, czy jeszcze nie? 😀 Tego naj mamy już po prostu za dużo, wyskakuje zewsząd. Bombarduje z internetu, z gazet, z telewizji. Nikt już dziś nie wierzy zapewnieniom z reklam- szczególnie opatrzonym przedrostkiem naj. Klienci są bardzo świadomi, nie przekonuje ich Twoje „naj” a konkret.
Buty są najwyższej jakości? Fajnie, całe allegro ma buty najwyższej jakości. Opisz co sprawia, że są właśnie takie. Specjalnie wyprawiane skóry użyte do ich produkcji? Innowacyjne podeszwy z systemem Shock Absorber które przekładają się na świetną amortyzację? Profilowana, antybakteryjna wkładka premium z jonami srebra? Poinformuj o tym.
Super jeżeli dysponujesz danymi. Jeżeli już 900 biegaczy kupiło to obuwie, to chyba powód jest. Masz PRAWDZIWE opinie na temat konkretnego produktu? Podziel się nimi, lub nawiąż do cech które opisują tam klienci.
Jak się okazuje, napisać dobry opis produktu to jednak jest sztuka. Powyżej wymienione błędy są często robione automatycznie – tym nasiąkliśmy, tego czasami wymaga przełożony, ale to nie działa.
Skup się na języku korzyści, czyli co klient będzie miał, z tego, że to będzie miał. Jaką przysługę odda mu ten produkt. Wystrzegaj się zwrotów, że klient coś musi, lub takich sugerujących „koniecznie kup u mnie, a nie u niego”. Na wszelki wypadek unikaj „naj”. I baw się dobrze. Pisanie opisów może być frajdą.