Spis treści
Któż nie zmagał się kiedykolwiek z problemem prokrastynacji? Od razu kojarzy mi się Scarlett O’Hara i jej słynne “Pomyślę o tym jutro”.
Akurat ja jestem osobnikiem który lubi mieć czas pracy wypełniony właśnie pracą, ale miewam problemy ze skupieniem uwagi i skakaniem po tematach. W konsekwencji zdarzało mi się doświadczać paradoksu robienia. Cały czas coś robiłam a nic nie było zrobione. Sposoby radzenia sobie z tym, są jednocześnie tipami na zorganizowanie sobie obowiązków w pracy i uniknięcie prokastynacji. Opowiem Wam co działa na bardzo oporną jednostkę- na mnie.
Jak zaczynasz dzień w pracy? Od kawusi? Zacnie, ja od owsianki. Mając michę z owsem za towarzysza zasiadam nad kartką i planuję sobie za co się wezmę(czasami planować zaczynam już pod koniec dnia, dzień przed). Do organizacji zadań są specjalne aplikacje, ja natomiast wielbię zapiski odręczne, więc pomaga mi kartka i długopis. Na pierwszy ogień planuję te zadania które wymagają ode mnie kreatywności i skupienia – artykuły na blogi piszę właśnie rano. Poranny umysł w moim wydaniu jest bardziej błyskotliwy niż ten już nieco zużyty, po kilku godzinach skupienia Ponadto takie zapiski dadzą Ci poczucie kontroli . Zapisałeś to nie musisz pamiętać, wystarczy, że będziesz zerkać w plan. Jeżeli masz to zapisane łatwiej będzie Ci wyznaczyć termin projektu. Osobiście uwielbiam moment odhaczenia czegoś na liście, skreślenia, że zrobione. Mrau.
Z techniką Pomodoro pierwszy raz spotkałam się kiedy uczyłam się programowania. Jak już wspomniałam na początku, trudno mi utrzymać skupienie przez dłuższy czas. Szukałam więc rozwiązania i technika Pomodoro okazała się strzałem w 10-kę. Chodzi o to aby przez 25 minut pracować w pełni skupienia, po czym dać sobie 5 minut luzu, aby znów przystąpić do koncentracji poziom max. Stosując tą technikę jestem o wiele bardziej efektywna niż gdy przez kilka godzin bez przerwy walczyłam z danym problemem, a ta walka polegała głównie na gonieniu mojej koncentracji która niestrudzenie dawała dyla.
Można kopać łopatą, można łopatkami do piasku, można i widelcem. Można użyć i koparki. Przywilejem naszych czasów jest rosnąca rola automatyzacji. W przypadku marketingu internetowego chodzi o marketing automation. Platformy do marketing automation takie jak SALESmanago to wielozadaniowe kombajny które wiele zrobią za Ciebie i do tego zrobią to szybciej. Mowa o wysyłaniu personalizowanego mailingu do klienta(np. kiedy dosyć długo przebywał na danej stronie i wrzucił produkt do koszyka ale z jakichś powodów się rozmyślił). Dzięki inwestycji w automatyzację zyskujesz czas który możesz poświęcić na inne działania. Wydajność wzrasta.
Czasami nie ma rady, musisz przeskakiwać z jednego projektu na drugi, balansować między nimi. Dobrze wtedy rejestrować czas który przeznaczasz na konkretne zadanie. Jako miłośniczka zapisków kiedyś robiłam to na kartce, ale bywało, że nieraz zapomniałam dokonać wpisu albo po prostu nie było na to czasu. Teraz używam takiej stronki jak Toggl (toggl.com) . Klikam, odmierza czas samo – potrzebuję przerwy aby dać zwojom mózgowym odetchnąć? Kolejny klik i odliczanie wstrzymane. Bez zapisków i bez zerkania co chwilę na godzinę. Wykresy, podsumowania – bardzo polecam Toggl!
Zaprezentowane wyżej tipy doskonale sprawdzają się w moim przypadku. Dorzucilibyście jeszcze coś do tej listy?